piątek, 1 listopada 2013


ROZDZIAŁ 1  Remember only God can judge us.
Justin`s pov
-Cholera, Justin! Musisz uważać! Wiesz jacy oni są!- krzyczał na mnie Scooter. Dlaczego? Bo TMZ znów nawpisywało bzdur na temat Miley, a ja jej broniłem. - Mogą nie tylko zniszczyć ci karierę, ale i życie!
-Przecież to moja przyjaciółka! Nie mogłem wytrzymać kiedy pierdolili głupoty na jej temat! -wykrzyczałem mu to po raz setny podczas tej godziny.
- I do tego jeszcze rozstanie Jeleny. Justin, musisz uważać. - próbował mówić spokojnie, ale jego głos bardzo drżał.
  Chyba "rzekome rozstanie Jeleny". Widuję się z nią. Kocham ją, jest moją księżniczką, jest dla mnie tak ważna jak moje Beliebers. Musieliśmy "zerwać", bo ona przeze mnie traciła fanów i ja przez nią. Wiem, że gdyby moje księżniczki się dowiedziały, że je okłamuję, to by im złamało serce. Ale kocham Selly. Zawsze mnie wspiera i się o mnie troszczy.
- Nie ważne jak bardzo będę się starał, ty chyba też wiesz, że nie dam rady się od nich uwolnić- powiedziałem to cicho i spokojnie, a po czym wyszedłem trzaskając drzwiami.
  Poszedłem do siebie do pokoju. Wbiegłem do łazienki i spojrzałem w lustro. Nie to nie ja. To nie ja tam byłem. Otworzyłem szufladę, wyciągnąłem żyletkę i zrobiłem kolejną kreskę na moim nadgarstku.
  Tak, codziennie mówię moim fanom, żeby tego nie robili. Ale ja mam tego wszystkiego potąd. Ja już nie żyję własnym życiem, tylko życiem wytwórni. Dla wszystkich muszę być idealny, ale nie jestem. I nie powinienem być. Wiem. Jestem słaby. I to bardzo. Ale po prostu to daję mi ulgę. Więc jak widzę mojego fana, mojego Belieber, serce mi pęka wiedząc, że robią to samo co ja robię. Że przechodzą przez to wszystko, przez co ja przechodzę.
  Spojrzałem ponownie w lustro. Moje oczy były lśniące i takie...mokre. Płakałem? Spojrzałem na moje ręce. Słona kropla z oka spadła na jedną z nich. Postanowiłem napisać do Miley. Jest zawsze przy mnie i tylko ona wie, że to robię. Może na mnie liczyć w każdej sytuacji tak jak ja na nią.
Do Miles: Zrobiłem to. Kocham Cię.
Od Miles: Kocham Cię, wszystko będzie ok.
Do Miles: Przyjedziesz do mnie? x
Od Miles: Już jadę, skarbie, ilysm.
  5 minut później Miley była u mnie w pokoju. Opowiedziałem jej o tym co sądzi Scooter.
- Ja po prostu nie daję sobie rady. I do tego muszę kłamać, że nie jestem z Seleną. - Miley wyglądała na zamyśloną. Po chwili odezwała się.
- Nie mam pojęcia co zrobić, Justin. - załamałem się, Miles zawsze wiedziała co robić. Zawsze - Nie możesz się też tak dawać Scooterowi, skarbie. Wiem, dużo dla ciebie zrobił, ale... - nagle urwała.
-Ale? - zaniepokoiłem się.
- Wiesz, zauważyłam to już dość dawno, że ze Scooterem jest coś nie tak, bo w końcu nigdy się tak nie przejmował co ludzie mówią, inaczej nie byłbyś teraz najsławniejszym nastolatkiem na świecie, prawda?
W sumie Miley miała trochę racji. Gdyby on przejmował się tak kiedyś, jak teraz to nie byłoby mnie tutaj.
- Ale wiesz przecież, że ma teraz dużo roboty. Jest nawet trochę przepracowany. No bo Carly, PSY... jeszcze Ariana. - odezwałem się tak jakbym go bronił, chociaż tego nie chciałem. Spojrzałem na okno, przez które wpływało słońce. Kątem oka zobaczyłem, że Miley patrzy na mój nadgarstek. Wiedziała, że ją widzę, uśmiechnęła się do mojej ręki.
- Kocham cię bardzo, bardzo, wiesz? - powiedziała po czym spojrzała na mnie - Wiem, że ci ciężko... Musisz powiedzieć to też Selenie. Myślę, że będzie ci łatwiej nie ukrywać tego tylko przede mną.
-Też cię kocham. I masz rację, jutro się z nią spotkam i wszystko powiem. Dziękuję, znowu mnie nie zawiodłaś. - powiedziałem i znowu moje oczy zaczęły być mokre. Przytuliła mnie, pocałowała w policzek, wstała i już miała wychodzić.
- I przepraszam, że Scooter jest na ciebie zły, że mnie broniłeś. Pamiętaj: NIGDY WIĘCEJ TEGO NIE RÓB. Po co masz mieć znowu kłopoty. - uśmiechnęła się i wyszła. Chwilę po tym jak usłyszałem, że samochód Miley odjechał, dostałem sms od niej.
Od Miles: remember only god can judge us. Kocham cię najmocniej. xx
Uśmiechnąłem się do telefonu co się dzieje coraz rzadziej i odpisałem jej.
Do Miles: Ja ciebie bardziej. x Dziękuje, że tu jesteś.

             
I JEST PIERWSZY!
Jak wam się podoba?
Jeżeli przeczytałeś, skomentuj to jest W.I.E.L.K.A. motywacja,
KOCHAM MOCNO
buzi
@mystratf0rd

poniedziałek, 28 października 2013

PROLOG



PROLOG
Destiny`s pov

Od Katie:
Na wszystkich gadasz, a ty niby taka idealna. Mówisz, że Lilly to suka. Tylko ty jesteś tutaj suką.
  Ta wiadomość rozbiła mnie jeszcze bardziej.
Nigdy nie powiedziałam, że jestem idealna, wręcz przeciwnie. Codziennie płaczę. Codziennie okaleczam się. Codziennie muszę udawać kogoś innego niż jestem. Codziennie wołam o pomoc lecz nikt tego nie słyszy. Codziennie mam nowe problemy, których nie można rozwiązać. Nikt o tym nie wie. Nawet osoby mi bardzo bliskie. Boję się za każdym razem kiedy wstaję z łóżka. Boję się, że ktoś pozna mój sekret, którym jest cięcie się. Boję się. Trudno utrzymać sekret, który jest na tobie zapisany.
Wszyscy mają mnie gdzieś.
Nie jestem silna ani trochę.
Jestem słaba
Jestem nikim.
  Kiedy patrzę w lustro, nie widzę tam siebie. Widzę tam dziewczynę, która się zgubiła, która chcę ruszyć dalej, ale ktoś taki jak ja ją powstrzymuje. Patrzę w swoje rany, widzę tam bezsilność, słabość. Gdyby tylko oni wiedzieli to. Gdybym tylko powiedziała, że to między innymi przez nich, moich "przyjaciół", takich ja Katie. Ale nie, nie mogę. Muszę wytrzymać, choć już nie daję sobie rady.
Jestem idealna? Jestem tylko wielką kupą słabości.
Każdego ranka:
wstaję,
myję się,
rozczesuję włosy,
zakładam  najlepsze ciuchy,
biorę swój plecak,
tuż przed wyjściem ubieram swój uśmiech.
Nikt nie zauważy.
  Wszystko tak duszę w sobie, że czasami wybucham płaczem i z jakiego byle jakiego powodu. Dopiero później zdaję sobie sprawę, że przez to wszystko, po prostu... to mnie niszczy, od środka. Bardzo powoli i bardzo boleśnie. Tuż przed tym pierwszym razem, w którym wzięłam temperówkę i śrubokręt do ręki, prosiłam o pomoc, po cichu, ale prosiłam. Nikt się nie odezwał. Nikt. I zrobiłam to. A jak o tym napisałam, pisali do mnie " nie rób tego jesteś wspaniała. " - tak to na prawdę zajebiście pomaga. A poza tym kiedy prosiłam o pomoc, nikogo przy mnie nie było. Osoby, które nigdy się nie cięły mówią: "To nic nie daje, pozostawia tylko blizny". Nie prawda. To mi pomaga. Nie chcę się zabić. To tylko małe nacięcia. Nic złego.
  Na pozór jestem idealną, "piękną" (grubą, brzydką) dziewczyną, która mieszka w idealnym, pięknym domu w idealnie, pięknej rodzinie. Bez problemów. Z kupą kasy, fajnymi ciuchami , iphone`m i masą przyjaciół. Prawda jest taka, że nie mam przyjaciół, którym mogę zaufać, którzy mnie zrozumieją. Tyle razy zawiodłam się na ludziach, że nie ufam już nikomu. A pieniądze szczęścia nie dają. Nigdy nie dawały i nigdy nie będą dawać. Jedyne co trzyma mnie przy życiu to on, Justin. Jego piosenka, "Be Alright", jest niesamowita. Czuję się tak wspaniale, wiedząc, że jest do mnie. Między innymi do mnie. Parę miesięcy temu, nie wiedziałabym, że jedno zdanie, może zmienić całe moje życie. Że może zmienić mnie. Jedno zdanie.

Hej, wiem, że strasznie badziewny i krótki, ale dopiero zaczynam, więc proszę o odrobinkę zrozumienia :)
Jeżeli to przeczytaliście to B.A.R.D.Z.O. fajnie by było gdybyście skomentowali, to na prawdę jest motywacja, bo wtedy wiem, że nie piszę tylko dla siebie. :)
KOCHAM WAS BARDZO
xxx
@mystratf0rd